W życie fotografa wpisane są walizki, stukot kół, krajobraz mijany za oknem, swobodny lot, kołysząca się z lekka łódź... Podróż drogą lądową, powietrzną, morką, a wszystko po to, by uwiecznić swoją wizję.
Jak do tej pory jedną z najdalszych moich podróży był Kraków, który potem przebiło Zakopane, ale o tym kiedy indziej.
Wraz z moją drogą Anetą Adamaszek postanowiłyśmy spakować walizki i wybrać się w Krakowski plener. Załatwiłam dla nas niezwykle przystojnego modela Miszę (serdecznie zapraszam do zapoznania się z jego PF) oraz fotografa Grzegorza Przetakiewicza (jechałam pracować na froncie fotomodelingu i fotografii) i modelkę Klaudię.
Wyjazd miałyśmy po 21:30 nocnym TLK Monciak-Krupówki w dwie osoby zawsze bezpieczniej i jakoś tak człowiek mniej się martwi o sprzęt. Trafiło nam się miejsce z wesołymi studentami. Zaopatrzone w napoje energetyczne pokonywałyśmy kolejne kilometry oddalając się od kochanych warmińskich jezior:)
Wszystko było dokładnie zaplanowane: przyjazd, śniadanie, Grigorij odbiera nas z dworca, przybywa modelka, model, wizaż. Jednakże jak to w życiu bywa pociąg rozcapirzył się nocą w Warszawie Wschodniej gdzie czekaliśmy dobre cztery godziny aż nam podepną nową lokomotywkę, a potem wywieziono nas w bliżej nieznanym kierunku. Nie można było otrzymać żadnej informacji, gdyż konduktorzy zamknęli się w wagonie sypialnym a rozwścieczeni ludzie spieszący do pracy w Warszawie biegali jak oszaleli między kolejnymi przedziałami, by w końcu uciekać z pociągu i przesiadać się na transport podmiejski.
O w miarę logicznej godzinie rozpoczęłam dzwonienie. Powinnyśmy już być w Krakowie, a byłyśmy GDZIEŚ (jak się okazało puszczono nas innym torem ponoć w kierunku Łodzi z tego co pamiętam).
Grzesiek odebrał modela, modelkę, wizażystki wszystko toczyło się już w Krakowie bez nas. W końcu z mega opóźnieniem udało się! Kraków! Liczył się teraz czas. Bez śniadania pobiegłam na wizaż wiedząc, że teraz to już naprawdę zostałam zmuszona do jednoczesnej roli FOTOGRAFOMODELKI :) Całe szczęście, że nasza wspaniała malująca Sylwia doprowadziła mnie do naprawdę dobrego stanu - po prawie nieprzespanej dobie.
fot. Grzegorz Przetakiewicz
Sylwia na krakowskiej starówce doprowadza mnie do stanu fotomodelingowej użytkowości
fot. Aneta Adamaszek
model: Misza
modelka: Klaudia
wizaż: Sylwia
A teraz czas pokazać jak wykazałam się jako fotograf pracując z Miszą i Klaudią
Jak zakończyła się nasza przygoda?
Brakiem noclegu i powrotem do Iławy kolejnym nocnym TLK Moniciak-Krupówki o 20 byłyśmy tak zmęczone, że nie docierało do nas co się mówi a pociąg prawie o północy. Biedna Aneta spalona słońcem, ja z rozmytym makijażem, który zmywałam w publicznej toalecie. :) Planowałyśmy spać na zmianę, robiąc warty co godzina, ale chyba około 4 nad ranem nie wytzrymałam i zasnęłyśmy obie (nie pomagała jazda z głową wytkniętą za szybę:) )
Ważne że sprzęt nie został skradziony, zdjęcia wyszły, a my przeżyłyśmy dobrą przygodę D:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz