Zaczynam dzisiaj tak trochę od tyłu, gdyż jako pierwsza zostaje pokazana tutaj druga stylizacja Ani :)
Co by o niej napisać? Napisałabym coś niedobrego, ale niestety się nie da :d Chyba, że ma mi oddać trochę swoich wspaniałych długich włosów i troszkę wzrostu :D
Anię zobaczyłam po raz pierwszy na zdjęciach Bartka i z miejsca mnie poraził grom natchnienia. Pomyślałam tą kobietę chcę mieć. Zafascynowała mnie jej dosyć oryginalna uroda. Sarenka nie jest pospolita, ma w sobie coś ciekawego co mnie urzekło. Kilka wiadomości na FB i tak oto spotkałyśmy się na sesji. Jak zwykle nie obyło się bez jakichś przeszkód typu pogoda się zepsuła.
Na sesji pogoda jednak nam dopisała. Działałyśmy szybko i sprawnie, a wymyślone miejsce na plener wpadło mi do głowy ot tak przypadkiem na kilka minut przed planowanym spotkaniem. Miało nie być krzaków - postanowiłam trochę zgonzalezować swoje zdjęcia ;d (słowotwórstwo :D ) pierwsza odsłona faktycznie jest taka, ale przechodząc na drugą stronę dostrzegłam zielone pnącza wina :) I nie mogłam się powstrzymać, by nie zapędzić tam biednej Sarenki, która i tak miała już jakiś kolec wbity w stopę.
Balansowałam blendą wykorzystując jedną nogę i jedną rękę :d ( zaleta obiektywu z AF oraz stałki niczym nie trzeba kręcić i jedna łapka ci starczy) :)
Czuję, że ja i Sarenka trochę razem podziałamy, gdyż ma ochotę na zabawę w fotograficzne zwierzę, przebieranki i moje różne oraz dziwne szalone pomysły inspirowane metalowymi piosenkami.
Zapraszam do obejrzenia, a ja idę spać :)
Jutro fotografuję ślubny plener - mój tak jakby pierwszy raz :D
drugie od góry bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuń