2 lipca 2014

Wiosna testy Pentacon 300 f.4

Zabrałam się za stare wpisy przygotowane wcześniej i czekające aż znajdę chwilę czasu, żeby je wam pokazać :) Dzisiaj przyszła pora na trochę widoków z wyspy Wielkiej Żuławy. 

Przyszła wiosna, wyspa obsypała się kwitnącymi drzewami :) Zawsze rosły tylko wzdłuż drogi i koło naszego domu, ale kilka lat bytowania bydła sprawiło, że mirabelki rozpleniły się prawie na całym terenie. Są na wzgórzach i w dolinach :) Ale najpiękniej wygląda to, gdy stoi się na wzniesieniu i patrzy w dół na morze białych kwiatów, które rozciąga się u jego stóp. Widok naprawdę niesamowity i mogę powiedzieć, że mój :) chyba, że komuś zachce się płynąć na Wielką Żuławę, by go podziwiać. Część zdjęć robiłam na kliszy Canonem Ellan II - pech chciał, że w cyfrze padł mi akumulator po zrobieniu tych kilku zdjęć, ktrórę pokażę jako pierwsze, więc pobiegłam do domu, założyłam film i wróciłam póki nie zaszło jeszcze słońce. 
 Kiedy kupiłam sobie bodajże 2 moje body <w tej chwili nie jestem tego taka pewna, bo to mogło być za czasów 450d :D ) tata zrobił niespodziankę i kupił obiektyw, a właściwie odzyskał swój stary obiektyw PENTACON 300 F.4 . Przez lata traktowałam go po macoszemu jako maskotkę mojej kolekcji wszakże był i jest największym i najcięższym obiektywem jaki miałam do tej pory:D Otrzymał przydomek ,,Luj" to nie ja go tak nazwałam. Luj sobie stał na półce, raz dałam się nim pobawić jednemu fotografowi :) nie używałam go nigdy do portretów, bo pierwsze jest strasznie ciężki <2.180> metal i szkło moi drodzy :) a ja i statyw to niezbyt dobrana para. Ale... kwitnące drzewka tak bardzo kusiły... Podpięłam przejściówkę m42 z potwierdzaniem ostrości < niezwykła łaska dla ludzi, którzy nie widzą z daleka :D tak tak Mila nosi okulary, bo ma minusy, ale tylko w pracy, więc wyjaśniło się czemu czasem nie poznaje ludzi na ulicy > do tego duży i jasny wizjer < jeden z plusów mojej puszki > sięgnęłam po statyw i wyszłam przed dom. Oczywiście mój kot - Lila musiała łasić się do nóg statywu i pozować przed aparatem, a kiedy nie zwracałam na nią uwagi zrobiła sobie ze mnie drapaczkę. Do tego nasza suka Diana plątała się ciągle między nogami, więc musiałam mieć oczy dookoła głowy, żeby mi nie przewróciła sprzętu. Ze statywem wytrzymałam tylko 2 zdjęcia. Zdjęłam luja, trochę pokombinowałam i jechałam z ręki. :)  

A z tymi akumulatorami Wyszło to jednak na dobre, gdyż sięgnęłam po analoga i mam trochę materiału. Jak wam się podoba wspomnienie wiosny w ten słoneczny wakacyjny dzień?

















Canon eos Ellan II
wywołanie negatywu: Andrzej Świdziński
skanowanie: Andrzej Musiński FOTMUS






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz