23 sierpnia 2016

Przedstawione poniżej zdjęcia są mieszanką wszystkich moich wyjazdów na wolontariat koński do schroniska Fundacji VIVA w Korabiewicach pod Warszawą.

Canon eos 300 + 85 1,8
Fuji c100/135
wywołanie: ja 
skanowanie: Profilab Pl. Mirowski




























Cyfrowa część...























Może nie pochwalę się tym, że znam już imiona wszystkich koni :) na to mam jeszcze czas... 
Przebywanie w towarzystwie koni z Korabek daje mi niesamowitą energię... Od zawsze kochałam konie, ale nie jeździłam. Nawet pani w papierniczym wiedziała, że moje zeszyty do szkoły muszą być we wszystkie zwierzęta pod warunkiem, że są to konie... Łóżko, pościel, książki, ubrania... w domu pełno mam jeszcze pamiątek :) 

***

Z biegiem czasu zrozumiałam, że nie chodzi o samo jeżdżenie tylko o przebywanie w towarzystwie koni... Teraz bardzo dobrze widzę to w schronisku kiedy przytulanie się daje mi o wiele więcej radości niż siedzenie na końskim grzbiecie... 
Nawet nie potrafię nazwać słowami tego co czuję kiedy patrzę jak skrzywdzone zwierzęta, które dla niektórych stały się tylko mięsem na sprzedaż odzyskują zaufanie do człowieka... 

***

Rano nie do końca mam wenę, żeby napisać coś sensownego, więc zostawiam Was ze zdjęciami :)
 





Moja niegdyś biała robocza koszulka :)









 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz