25 sierpnia 2016

Ada Kotlińska - 19-08-2016 Iława

 Zauważyłam, że ostatnio coraz częściej sięgam po analogowy aparat... Błona fotograficzna ma w sobie coś magicznego... To jak oddaje kolory, jak rysuje na niej mój ulubiony obiektyw, który jest ze mną już od roku :-) Na cyfrze nie ma aż takiego efektu WOW... A może jeszcze są inne magiczne właściwości kliszy... Zanim wciśniesz spust migawki myślisz nad kadrem, bo w końcu to nie jest już ile wcisnę na kartę pamięci tylko 12,24 lub 36 klatek i nie wiesz do momentu wywołania co tak naprawdę zostało uwiecznione... 
Czasem mój kolega laborant Piotr śmieje się ze mnie jak przejmuję większość negatywów i niemal w podskokach biegnę do wołarki, żeby je wywołać... Wiem, że to nie jest już ta fotografia jaka była kiedy byłam jeszcze mała, gdy dzikie tłumy przedzierały się przez laboratoria fotograficzne, a maszyny niemal nigdy się nie zatrzymywały:) 
Jednak nadal ma swój urok... Zwłaszcza teraz jak nie jestem już przed ladą, a za ladą :) Przyjmę sobie film, zrobię małe czary-mary z wyciąganiem ,,języczków", to obetnę, tam przykleję, nalepię nalepkę i wrzucę do maszyny, a potem sobie wyjmę :D Resztę czynności zwykle wykonuje mi Piotrek, a ja mu czasem pozaglądam przez ramię jak skanuje i wybieram sobie kadry na odbitki < w sumie już mogę mówić tak jak zawsze poproszę. Może powinnam zostać ambasadorem jedwabistego papieru? :) > czasem tylko sobie poczyszczę odbitki jak mi machina rozkoszy je zabrudzi - wiadomo biała ramka zwykle bywa problematyczna :) 
***
Tak oto wkradła mi się mała opowieść sprzedawcy trochę laboranta a jednocześnie osoby, która doradzi przy wyborze ramki, galerii i oprawi Ci zdjęcie :) Powinnam pisać o poniższej sesji, a nie mojej pracy, więc zaczynam... 

***
Zdjęcia z Adą planowałam już od dłuższego czasu. Miło jest widzieć jak moje modelki dorastają i się zmieniają. Pierwsze zdjęcia robiłam Adzie jak Anelis Atelier dopiero zaczynała robić ozdoby, a Ada była dziewczynką... ;p nie będę taka i nie wrzucę tych starych zdjęć ;p 

Nasze umawianie się wyglądało prosto zresztą jak zwykle u mnie czyli skończyło się na : IDZIEMY W KRZAKI . Nie ukrywam, że lubię robić zdjęcia w krzakach i nawet pochwaliłam się tym w wywiadzie dla Radia Eska Iława ;) 

Kilka informacji roboczych: 
Canon eos 300 + 85 1,8
Kodak Ultramax 400/135
< jak zawsze przeterminowany :) > 
wywołanie: ja 
skanowanie: Profilab Pl. Mirowski < Piotr Salwa > 

z całego negatywu wykonałam też kilka odbitek na papierze jedwabistym w formacie 10x15 cm 
i powiem szczerze, że bardziej podobają mi się niż skany same w sobie :) 

 
 









Kiedy piszę o krzakach przypomina mi się jak w czasie zdjęć Ada z powątpiewaniem spojrzała na drzewo i okalające je krzaki, aż wreszcie zdała pytanie, które ją nurtowało: 
- Czy będą dobrze wyglądać na zdjęciach? 
- Oczywiście, że będą. 

Wiele razy przekonałam się już, że to co widzimy na żywo różni się od tego co zarejestruje nasz aparat, a przy fajnej głębi ostrości nawet zwykły z pozoru brzydki krzaczor zmieni się w cudowne tło :) 
 
 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz