Zimowa aura nie sprzyja wszystkim modelkom. Generalnie mam wrażenie, że należę do nielicznych wariatek, które są w stanie zrobić bardzo wiele na zdjęciach. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)
Razem z Mileną umówiłyśmy się, że zrobimy sobie nawzajem zdjęcia. Jednego dnia pozowałam jej ja...
Oto dwa efekty, którymi pochwalę się na tym blogu, resztę zobaczycie wkrótce na drugim poświęconym fotomodelingowi:
Milenie tak się spodobało, że stwierdziła Emila zrób też mi taką sesję. Akurat pechowo miałam bardzo napięty grafik tego dnia. Cudem udało mi się wypić kawę z przyjaciółką i trochę pogadać - odkąd już nie pracujemy razem widzimy się trochę rzadziej, potem wpadły do mojej pracy grupy - ach te ferie, a wieczór jak to każdy wieczór w pracy :)
Tak więc umówiłyśmy się na następny dzień na szybkie działanie. Przyznam szczerze, że dawno nie pracowałam w ogóle we wnętrzach, ale stwierdziłam jest okazja to działamy...
W takich wypadkach zmiana sprzętu, którą zrobiłam rok temu - niedługo nasza pierwsza rocznica :) okazała się najlepszą decyzją jaką mogłam podjąć. Wszystkie wykonane zdjęcia zostały zrobione bez żadnego dodatkowego oświetlenia < mimo, że mam bardzo dobrą lampę, która sobie tak leży i czasem jej użyję - może ktoś mnie przekona i pokaże parę sztuczek? > nawet blendy nie chciało mi się brać.
Zadowolona byłam z tego, że wreszcie miałam okazję wypróbować mój obiektyw Carl Zeiss Jena Pancolar 50 1.8 , który troszkę na półce przeleżał - miał pojechać sobie na serwis, bo nie działała przysłona, ale u Mistrza dorwał się do niego Bartek. Rozkręcił to i oto. Przetarł zalane olejem czy co to tam było listki przysłony i do portretów obiektyw jak ta lala :) Teraz tylko czas zabrać go w plener :)
Jak zawsze na samym końcu :) Trochę zdjęć zza kulis..
Jak wlazłam sobie na półkę, by wykonać te ostatnie ujęcia...