Pobudka o 5:30 rano nie należała w cale do przyjemnych tym bardziej, że zasnęłam dopiero o 2:30, więc ledwie zamknęłam oczy a do mojego umysłu wdarł się dźwięk budzika nakazujący mi ruszyć swoje ciało z cieplutkiego łóżka i odsunąć się od ciepłego i przyjemnie mruczącego kota :)
Mięso jakim rzucałam w kierunku sufitu nie nadaje się do przytoczenia publicznego :) pokonując sen zwlokłam się na dół, kawunia i szybki powrót na górę - o takiej nieludzkiej porze nawet nie mogę patrzeć na jedzenie :D
Z przyzwyczajenia (w końcu to codzienny rytuał) zrobiłam szybki makijaż, co bym nie straszyła w lesie dzików, saren, jeleni i innych stworzonek oraz uczestników pleneru.
Pewnie gdyby zobaczyła mnie, któraś z fashionistek, albo ludzi znających mnie i anonimowo krytykujących to jak się ubieram :D dostałaby pewnie zawału. Właściwie to co miałabym ubrać na leśny plener? Legginsy, tunikę i baletki dajmy na to i w takim oto stroju przemierzać urokliwe pojezierze Iławskie? Niedoczekanie D: Ulubione buty trekkingowe, sprzęt na plecach, zapakowane wyżywienie (sojowe kiełbaski ze sklepu Niebieskie Migdały <3 Biała kiełbasa bardzo smaczna polecam) dwa aparaty działałam cyfrą i kliszą zresztą jak zwykle w moim wypadku oraz przejściówka do Nikkorów :) Liczyłam, że Mistrz Mucha weźmie coś ciekawego ze sobą i będę mogła się podpiąć.
Ekipa zbierała się w FOTMUSIE czekając na dojeżdżających uczestników ^^ Pogoda nie nastrajała, ale obudzona po wypiciu kawy stwierdziłam, że dobrze mi zrobi nawet samo chodzenie po naszych urokliwych lasach :)
Niebo przesłaniały chmury, pod butami chrzęściły mokre liście, ale jak cudownie było wciągnąć w płuca ożywczy łyk powietrza przesyconego zapachem jeziora.
Zaczęłam od swojego zacnego sprzętu oraz analogowej 300 z podpiętą sigmą 24-50.
Obecnie postanowiłam zacząć obróbkę i chwalenie się od najlepszych moim zdaniem zdjęć. Mistrz pożyczył mi pewien bardzo ciekawy obiektyw, a mianowicie Tilt-Shift 45 mm f.2,8 przyznam, że gdy podpięłam do 40d bawiłam się świetnie mimo, że musiałam ustawiać manualnie ostrość co przy mojej wadzie wzroku i nienoszeniu okularów do robienia zdjęć łatwe nie było. Jednak kilka minut później miałam okazję podmienić sobie body :)
Własną kartę włożyłam do 5d mark II i po przepięciu Nikkorowskiego obiektywu z przejściówką potwierdzającą ustawienie ostrości mogłam zacząć działać. Wtedy plener pochłonął mnie całkowicie i dosłownie straciłam poczucie czasu i miejsca :) Ta pełnoklatkowa bestia to moje malutkie marzenie jeśli chodzi o przesiadanie się na inny model aparatu i skok w górę. Dlaczego akurat ten aparat? Sama nie wiem. Po prostu kiedy leży mi w dłoni mam poczucie, że jesteśmy jednością, świetnie mi się na nim działa, do tego większy i jaśniejszy wizjer i mimo, że z daleka naprawdę dobrze nie widzę - ci którzy spotykają mnie wieczorem po pracy mogli się o tym przekonać jak jestem ,,ślepa" :) tutaj widziałam wszystko <3
Żeby nie przedłużać zachwytów ochów i achów :) Kilka kadrów :)
Część uczestników pleneru :)
I jak podoba wam się mój zaczarowany las? Jedyną ingerencją w zdjęciach było podciągnięcie kontrastu i dodanie trochę cienia w DPP oraz wywołanie z pliku Raw :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz