I wreszcie nadszedł dzień wyjazdu. Można powiedzieć wracam na stare śmieci - chociaż śmieci i stare nie do końca oddają tego jak bardzo polubiłam Wrocław.
Do tej pory dziwi mnie to, że przebywając tam zaledwie 2 dni poczułam się jak w domu, a w Iławie dopadała mnie myśl, że moje rodzinne miasto jest obce.
Ale nie będę się tym przejmować w końcu wracam na Dolny Śląsk :)
I oby tym razem fotograficznie udało mi się wszystko tak jak ja chcę... ze wspaniałymi ludźmi :)
Rzeczy już spakowane. Szamanko kupione w Niebieskich Migdałach :) orkiszowe ciasteczka nawet przypadły do gustu mojej kotce, która zjadła ich chyba 3 sztuki po tym jak rozerwała opakowanie i nie mogłam jej od nich odciągnąć.
Rzeczy już spakowane. Szamanko kupione w Niebieskich Migdałach :) orkiszowe ciasteczka nawet przypadły do gustu mojej kotce, która zjadła ich chyba 3 sztuki po tym jak rozerwała opakowanie i nie mogłam jej od nich odciągnąć.
Zostawiam was z kilkoma ujęciami Marii :)
Wspaniale mi się z nią współpracowało między innymi dlatego, że mogłam uwiecznić jej piękną, wschodnią urodę. A to, że jest mamą jednej z moich ulubionych fotografek to już druga sprawa. Plener obywał się szybko, sprawnie i na temat :)
Napisałabym coś więcej, ale czeka mnie długa podróż :)
Napisałabym coś więcej, ale czeka mnie długa podróż :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz