Nadszedł długo wyczekiwany dzień, w którym mogłam wreszcie znów mieć Olę przed swoim obiektywem.
Wiem będę się powtarzać, że ją uwielbiam, że zachwyca mnie jej uroda i sposób w jaki pozuje, ale tak po prostu jest :-)
Jeśli chodzi o same zdjęcia nie była to do końca typowa sesja.
Spotkałyśmy się bardziej na damskie ploteczki niż an zdjęcia, ale aparat miałam ze sobą.
Poprosiłam o spotkanie gdzieś gdzie znajdziemy okno i tak wylądowałyśmy w jednej z sieciowych kawiarni.
Rozmowa płynęła leniwie, a zdjęcia cykały się same... gdzieś tak pomiędzy słowami...
Tym razem użyłam świeżutkiego Kodaka Ultramax 400
Nie jest to moje pierwsze użycie tego filmu - wcześniej pracowałam na przeterminowanej rolce i efekty były zachwycające.
Wykonałam z niego odbitki 10x15 cm na jedwabistym papierze. Mimo, że jest on najmniej kontrastowy ( w tej kwestii wygrywa błyszczący, którego osobiście nie znoszę ) wszystkie kolory były soczyste.
Świeży film również mnie nie zawiódł.
Pierwszą część sesji wykonałam łapiąc światło padające z okna, nie używając blendy.
Drugą część, którą pokażę niebawem wykonałam w plenerze.
Film standardowo jak na mnie został wywołany w Profilab Express na Placu Mirowskim.
W Warszawie mam swoje 2 laboratoria, w których wywołuję, skanuję i robię odbitki.
Są nimi wspomniany wyżej odział Profilabu oraz Czarno-Białe.
Z informacji technicznych mogę dodać jeszcze, że zdjęcia wykonane zostały aparatem Canon eos 300 i obiektywem Canon 85 1.8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz