Wczoraj późnym wieczorem po 10 ekscytujących godzinach w pracy pojechałam do Gdańska, by znów współpracować z moją Niną :) Dla tych, którzy jeszcze nie poznali jej portfolio kilka linków: FACEBOOK oraz BLOG.
Podziałałam na polu modelki, wreszcie ruszyłam się z Iławy. W pociągu jak zwykle naszło mnie na przemyślenia i wspomnienia. Ostatnio czytałam gdzieś, że podczas podróży kobiety zmieniają swoje życie, dochodzą do pewnych wniosków i układają sobie wiele spraw. Macie tak samo? Ja podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami.
:)
Tym razem chociaż w jednym kierunku dojechałam spokojnie. Była 23 jak znalazłam się w Gdańsku Głównym i nie ganiałyśmy się z Niną po dworcu. Problemy zaczęły się pod mieszkaniem. Jak na złość zacięły się drzwi od klatki:/ Północ, a my szarpiemy się z kluczem. W końcu udało nam się dostać do środka budząc domofonem właścicielkę mieszkania uff i można było rzucić się na wyrko spać.
:) Ja o sesji nie będę się za wiele rozpisywać :) ja tam tylko pozowałam :) Zostawiam tą przyjemność Ninie niech wychwala nasze zdolne dziewczyny, które mnie pomalowały i uczesały :)
Po skończonej sesji, ciągle jeszcze przyduszona przez 20 calowy gorset < zastanawiam się jak gotki mogą tak sobie na co dzień coś takiego nosić> pojechałam powłóczyć się po starówce. Dawno mnie tam nie było. Znalazłam zakład fotograficzny, w którym będę wywoływać slajdy :)
Wracam sobie na dworzec myśląc mam jeszcze 20 minut do pociągu, a bilety kupione już dzień wcześniej. Jakie było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że pociąg już odjechał... I był to ostatni do Iławy.
Ok... Odetchnęłam głęboko. Telefon do Jadzi < jak dobrze mieć studentów>. Myślałam, że może dopłacę do TLK, ale Monciak już nie jeździ. Pobiegłam do kasy, by dowiedzieć się czy czymkolwiek doczłapię się do mego rodzinnego miasta. Kolejna porażka. Następny pociąg z przesiadką w Grudziądzu, która miałaby się odbyć o 3 nad ranem. Odetchnęłam znowu. Mila jest OK jak coś wylądujesz na wycieraczce u kogoś znajomego ^^ Ewentualnie został jeszcze POLSKI BUS :D oddałam bilet w kasie, poleciałam na przystanek. Dobra za 30 min coś jedzie na Ostródę. Liczę w portfelu swoje groszaki, aż 34 zł. Może starczy na powrót. Taa starczyło na busa do Ostródy - 31 zł u kierowcy. W trakcie trasy już dzwoniłam do ojca czy może po mnie do tej Ostródy podjechać samochodem bo po pierwsze nie zdążę na pociąg < 20:25 chyba gdzie do dworca miałam kilka ładnych kilometrów. Jak wiecie lub nie wiecie bus staje na stacji Shell :D więc skończyło się przedzieraniem przez krzaczory i ciemne pobocza, by dostać się do Mc Donalda, pod którym zaparkował tata> a po drugie jak dobrze liczycie nawet z REGIOkartą nie byłoby mnie stać na bilet, a znając moje szczęście na pewno bym dostała MANDAT :) < a na to nie mam ochoty wydawać moich pieniędzy>
W tym wszystkim jednak chyba miałam odrobinę szczęścia, bo dowiedziałam się, że w Mikołajkach Pomorskich auto wjechało pod pociąg, więc ruch był wstrzymany na około 3 godz, a potem pociągi puścili przez Elbląg i Olsztyn. < wolałam na chwilę utknąć w Ostródzie niż w Olsztynie>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz